Zischet nur, stechet, ihr feurigen Zungen,
blecke mit erhitzter Wut,
Scorpionengleiche Brut!
Eure Lippen, freche Rotten,
die der Unschuld laesternd spotten,
melden selbst, zu eurem Hohne,
was euch fuer ein Geist bewohne;
welche Glut euch in Mund und Herz gedrungen. |
Sycząc, płomienne języki, kąsajcie,
wyszczerzając sie furią rozpaloną,
skorpionów równy pomiocie!
Usty wasze, zuchwała zgrajo,
co w bezwinnych drwiną uderzają,
same rzeczą, was wyszydzając,
cóż to za duchy w was mieszkają;
jakież to żary w wargach y siercach wam płoną. |
|
Śród syku kłuć wam, jęzory wy z ognia,
szczerzcie się, folgując gniewowi rozgrzanemu,
potomstwu równeście skorpioniemu!
Oto Twoya mowa, czelna Ty kompania,
która z niewinnej prześmiewczo dworuje braci,
świadectwo, ku Twoyemu wydrwieniu,
mieszkającego w Tobie ducha da Ci,
rzeknąc o przesycającym Twe sierce, usty płomieniu. |
Als dort der Juenger Schar
in Einmut beieinander war,
ward Gottes Geist in einer zungengleichen Flamme
an jedem sichtbar offenbart;
man prediget darauf nach andrer Zungen Art,
man ruehmt, man preist des grossen Gottes grosse Taten,
die Hoerer stehn verwundrungsvoll,
man spueret ein verwirrtes Fragen
und jeder forscht, was dieses werden soll.
Inzwischen meldet sich zugleich ein andrer Geist,
der sich zwar nicht wie jener sichtbar weist,
doch macht er gleichfalls sich durch seiner Knechte Mund
mit feurigen geschaerften Zungen kund.
Die Wirkung aber zeigt, woher sein Ursprung stamme:
Er laesst sich nicht durch Jauchzen, Preisen, Lehren,
nein, nur mit Laesterworten hoeren,
er spottet jenes Wunderscheins
und ruft den Juengern nach: Sie sind voll suessen Weins.
So gehets insgemein,
was Grosses wird nicht ohne Missgunst sein.
Doch muessen die der Laestrer Spott ertragen,
die Gottes Geist so augenscheinlich treibt;
was soll den ich mich viel beklagen,
wenn sich ein Frevler auch an meinem Wandel reibt?
Ich will mich williglich bequemen,
auch diese Last auf mich zu nehmen.
G´nug, kann ich dich bei mir, o Geist der Wahrheit, wissen,
so wird der Luegengeist doch endlich schweigen muessen. |
Oto skoro pospołu apostol
w jednozgodności trwali
Duch Boży płomieniem w językom podobnej postaci
widzieć się zwolił nad wszytką głową braci;
oto człek w języku inszym każe,
oto człek sławi, chwaląc wielkiego Boga wielkie działa,
trzoda podziwem zdjęta słuchała,
usta pomięszane ode pytania bezładnego
a wszytki patrzy, cóżby wypadło z tego.
Ale! inszy duchci z pierwszym się stawia,
lecz jako on widocznie dla ócz się nie objawia,
czyniąc swą obecność znaną poprzez sług swych słowy
ogiennemi języki ostremi.
Kędy źródło bywa efekt wskazać gotowy:
słyszeć się dawa nie weselmi, chwalbą, nauki swemi,
nie, aleć mowy bluźnierczemi,
ze wszych dziwów cudnych kpiącemi,
tenci do apostołów woła: pełniście wina słodkiego.
Tako bywa iście,
cóż wielkie, nie będzieć kromie nawiści.
Stąd muszą znosić drwiny rodu prześmiewczego
którzy Ducha Bożego wyraźnie doświadczają;
winienem ja wznosić liczne zażalenia
skoro bluźniercy ścieszki żywota mego obmawiają?
Chętliwie rzeknę słowa ukojenia,
i toć jarzmo jest mi do poniesienia.
Zadosyć, iż poznać jam Ciebie, o Duchu Prawdy, w możności,
stąd musi duch fałeszny koniecznie ostać sie w cichości. |